Margaret Wies, Tracy Hickman - Kroniki Dragon Lance

Kroniki Dragon Lance
Saga Dragon Lance, czyli Smocze Lance jest jednym najpopularniejszym światem Fantasy. Autorem owego świata jest Tracy Hickman, który współdziałał z Margaret Weis. W Polsce czytamy tę książkę dzięki pani Żywno.

Najpopularniejszymi częściami tej sagi są niewątpliwie Kroniki: „Smoki jesiennego zmierzchu”, „Smoki Zimowej Nocy”, „Smoki Wiosennego Świtu”, „Smoki letniego płomienia”. Pod szyldem Dragon Lance są osobne opowiadania poszczególnych bohaterów i ich dziejów, ich historie, dążenia. Wszystko jest logicznie poukładane oraz chronologicznie. Począwszy od Stworzenia Świata, wyjaśnienia jak powstał piedestał bogów, czy również Smocze Wojny.

Biorąc do ręki Smoczą Lancę, obawiałam się, że będzie to typowa przygodówka fantasy, gdzie dobro i zło wygrywa, a smoki będą jakimiś wyrzutkami z baśni. Czytając poznajemy nietypowe towarzystwo. Półelfa Tanisa; niezdecydowanego w uczuciach, a zarazem charyzmatycznym wodzem. Pełnego sprzeczności wyrzutka, który nie pasuje ani do świata ludzi, ani do świata elfów. Krasnoluda Flinta, który zaasymilował się wśród ludzi i był mentorem dla półelfa. Kendera – jest on unikalną zaraz po smokowcach rasą w tej książce. Książka bez tego zwariowanego kendera nie miałaby tego samego uroku, bo to on jest przyczyną wesołości czytelnika, nawet jeśli coś przeskrobie. Ciekawe historię są również z bliźniakami: Caramonem i Raistlinem. Caramon jest typowym wojownikiem, który ma dużo w muskułach, a niekoniecznie w głowie. Raistlin pomimo iż jest jego bratem, jest totalnym przeciwieństwem. Lubi naukę, jest magiem. W książkach Dragon Lance obserwujemy jego skomplikowaną naturę oraz przemianę z Czerwonych Szat w Czarne. Postać Raistlina jest na tyle unikalna, że jest osobno stworzona przez jedną autorkę – Margaret Weis. Jest dopracowana i widać, że autorka lubi swoją postać, poprzez nadanie jej wyrazistych cech charakterów.

Kroniki rozpoczynają się od spotkania dawnych przyjaciół, którzy przyrzekli się spotkać po pięciu latach. Jednak jedna bohaterka łamie przyrzeczenie, co jest komentowane, że będą z tego kłopoty. Przez ten czas mieli znaleźć ślad zaginionych bogów oraz sprawdzić, czy pogłoski o nadciągającej wojnie są prawdziwe. W pierwszej części to jest „Smoki jesiennego zmierzchu” poznajemy drugą unikalną rasę dla tej sagi – smokowców, inteligentne bestie na usługach Królowej Ciemności. Jak się okazuje, nasi bohaterowie też po raz pierwszy się z nimi zapoznają. Szybko akcja nabiera tempa. Na Krynn nadciąga ciemność i nieubłagana walka. Pomimo całej powagi w trakcie przygód, gdzie wojna wcale nie jest łatwa i przyjemna, niedoceniony wkład będzie duetu Fizbana oraz Tasslehoffa. Przyznam, że mam słabość do tego duetu, a ich losy są bliskie mojemu sercu. Choć pierwsza część jest takim tradycyjnym fantasy, to już dalsze części pokazują kunszt i niezwykłość. Każda z tych części ma jakąś perełkę; jak sen Loraca, czy Łyżeczka Egzorcyzmów.

Jestem pewna, że czytelnik czytając tą sagę przywiążę się do jakieś postaci i razem z nią będzie przeżywał przygody, które ją spotykają. Ja się dałam wciągnąć w ten świat.

Autorka: Raysha (Ania)