Adam Przechrzta - Pierwszy Krok

Pierwszy KrokAdam Przechrzta to jeden z tych autorów, na których człowiek natrafia przypadkiem. Debiutował w „Nowej Fantastyce”, pisał opowiadania do paru antologii, artykuły do „Nowej…”, jednak zaczęłam go kojarzyć dopiero po lekturze „Pierwszego kroku”, notabene jego pierwszej powieści.
Pozwolę sobie zacytować opis zawarty na tylnej okładce wydanej nakładem dobrze nam już znanej Fabryki Słów książki:
Nie licz na przechadzkę. „Pierwszy krok” zagoni Cię do galopu.
W towarzystwie francuskiego księcia, który zwykł lokować problemy dwa metry pod ziemią. Do czasu, aż stanął wobec wroga, który równie lekką ręką uśmiercił żołnierzy 5 legionów i 34 magów bojowych. Ginąc, nawet nie widzieli przeciwnika…
Magia i walka. Ludzie i demony. Tortury i miłość. Dwór francuski, Cesarstwo Rzymskie i królestwo Otchłani – te obrazy zawładną Tobą od pierwszego kroku.
Skuszona tym opisem przeczytałam – ba, pochłonęłam tę książkę i nie powiem, żałuję tylko tego, że nie ma drugiej części. Powieść jest niezwykle dynamiczna, nie ma nużących opisów, jest tylko magia słowa, polityki i miecza.
Przede wszystkim uwagę zwraca realizm – to, że autor skończył historię zdecydowanie widać, opisy realiów są bardzo szczegółowe i idealnie oddane, czego nie może zachwiać nawet stosunkowo duża ilość magii i innych zjawisk nadprzyrodzonych.
Wspaniale są także skonstruowane postacie – mamy tu pełen przegląd, od niechętnego bohatera de Sarnaca, przez demonicznego Ashurę i bohaterskich joannitów, aż do rozkosznie potwornej księżniczki Alijah. Na szczęście autor nie przesadził i nie ma tu ani nutki marysuizmu*, czego się trochę obawiałam, więc nie można mu zarzucić, że jego bohaterowie są płascy.
Oj, nie są.
Wspaniały jest także język książki, wszystko czyta się nadzwyczaj gładko i przyjemnie, a ja nacieszyć się nie mogę kunsztem korektorów wydawnictwa. Powieść, choć gruba (500 stron), wciąga i nie daje czytelnikowi oderwać się na dłużej.
Mroczna, dobra fantastyka z dużą dawką walki i polityki, której nie zawstydziłby się sam Machiavelli. To dopiero książka!

* marysuizm – tendencja do idealizowania bohaterów (piękni, mądrzy, zawsze zaradni i z absolutną odpornością psychiczną, taki literacki Superman).

Autorka: Vivienne